jesteś…
już nawet powietrze zwilgotniało
stęsknione
dotykaj mnie
proszę
szelestem
zamykając usta w dłoniach
nie zwrócę uwagi na nieśmiałość
by bardziej i
mocniej
rozkołysz
myślą mową i uczynkiem
rozbij na kawałki
krzyczące i lśniące
znikniemy w przyszłości
tak niepewnej…
stygnąca noc
pachnie trawą cytrynową
idź już
świt puka w okno
ja po cichutku odstawię krzesło