duszącym oddechem
wzrokiem przecinającym każdy fragment skóry
wpełzał sycząc
— a drzyj się suko nie usłyszy nikt
po czym
niewzruszony palił na balkonie
z nadzieją wzniecenia kolejnego chaosu
ciskał niedopałkiem
plując w twarz nocy
— kiedyś też tak pofruniesz
przepraszał
a mnie głupiej było żal
kiedy następnego dnia jak mały szczeniak
łasił się u stóp
odkąd nauczyłam córkę znaku krzyża
modlimy się co wieczór
o to by historia
nie lubiła się jednak powtarzać