zaszeleścił wieczór
w szuwarnianej ciszy przeciąga się ptak
mówisz
– chodź bliżej
nie gubmy w szale pocałunków –
wśród pomruków
zamkniętych w półśnie kwiatów
wpadasz w moje chłodne dłonie
głaszczę opuszkami palców
utulam
jak pieszczotę słońca