***

Nowy rok.

 

Z wybiciem północy postanowiłam pogrzebać dowody swojej słabości. Ciągnęły się za mną jak flegma.

Nad ranem poszłam na spacer zaczerpnąć nowego lepszego powietrza.

Jednak nic nie pomagało.

Zaczepił mnie ten sam co wczoraj zbierający na wino. Dziś rzekomo na bilet. Przepraszam. Profilaktycznie od dawna nie noszę drobnych.

 

Szkoda że nie spadł śnieg.

Ani deszcz najlepiej ten kwaśny.

Wszędzie pełno rzygów plwocin i gum do żucia wyplutych po utracie smaku. Większość tak robi (i nie tylko o gumy tu chodzi).

Omijałam te świństwa.

Jak ci się takie przyklei to potem wleczesz za sobą pół życia.

Sieje zarazę robiąc papkę z mózgu i drążąc dziurę w sercu.

Profilaktycznie. Chciałam zaszczepić sobie  obojętność. Albo chociaż omijać toksyczność z daleka.

 

Cholera.

Znowu szlag trafił moje noworoczne postanowienie porządkowania życia.