chciałabym już wiosnę
rudymi warkoczami opleść
zgarbione od smutku drzewa
uwieść
uwięzione w dziuplach
zaspane ptaki
by rozbrzmiały pieśnią
przemodlonych wstążek
przydrożnych kapliczek

śniło mi się jak
oczami spłoszonych saren szukałam
najmniejszego dotyku

mój Boże
a tu wszędzie taka cisza

słychać spadające z serc
płatki śniegu