otwieram oczy a ty za każdym razem przynosisz w dłoniach
złote szczęście
przytulam do policzka do ucha
słucham
opowieści uraczonych szpaków
a rozgonionych przedwcześnie
czy nawlekanych na nitki czerwonych paciorków
mówisz
jesteś piękna
wycierając z brody sok z wciskanych do ust wiśni
zawieszając na szyję jarzębinowy sznur
zniżasz się do szeptu
do miękkości traw
a ja wyginam ciało jak pokaleczone wiatrem źdźbło
zaklinam lato niech trwa
niech zostawia ślady i wilgoć
na skórze